wtorek, 9 września 2014

DWIE CZERWONE KRESKI...

źródło: www. iqkartka.pl


N: "No i jestem w tej ciąży. O cholera, ale jak to nie zdążyłam przecież schudnąć". Nie wiem jaką "inne" matki mają  pierwszą myśl, gdy dowiadują się, że są w ciąży ale ja miałam właśnie taką. Druga myśl: "skoro nie zdążyłam schudnąć to muszę jak najszybciej kupić parowar i wyciskarkę do owoców, żeby za dużo nie przytyć". Później patrząc na moje ogromne siniaki na nogach przypomniałam sobie, że przecież wczoraj spadłam z motorynki i co teraz?

N: A ja wręcz przeciwnie pomyślałam, że wreszcie mogę przestać przejmować się dietą (śmiech). Ale nie dotarło to do mnie od razu, bo jakoś tak intuicyjnie, żeby zniszczyć wszelkie dowody po tym, czego przed chwilą się dowiedziałam, wyrzuciłam test do kosza i udawałam, że to wszystko w ogóle nie miało miejsca. Później to już tylko popadałam ze skrajności w skrajność: a to, że mamy za małe mieszkanie, brak oszczędności itd. po dumę i radość z perspektywy posiadania mojego małego klona. Ale najdziwniejsze było prześladujące mnie pytanie: jak ja to powiem rodzicom? Mimo, że mam już prawie 30 lat!

M: Hahaha miałam zupełnie tak samo, czułam się jak nastolatka! Nie wiedziałam co powiedzieć, jak to zrobić. Czaiłam się się cały dzień. Ale mama coś chyba przeczuwała, bo widziała, że razem z N. (siostra) jesteśmy za bardzo milczące, zupełnie jak nie my. W końcu stwierdziłam, że muszę to z siebie wyrzucić i wybrałam chyba mało odpowiedni moment… gdy mama siedziała na sedesie :) Kiedy już było po wszystkim to nie wiem dlaczego ale zaczęłam płakać. Mama w tym czasie się nerwowo śmiała i nie wiedziałam co myśli, ale byłam szczęśliwa, że mam to już za sobą. Tata dowiedział się chwilę później, musiałam przecież jakoś wyjaśnić, dlaczego jestem taka zaryczana. Pamiętam jeszcze, że jak już mama wyszła z łazienki to spojrzała na W. (siostra) i powiedziała „ A Ty? Co masz taką minę? A może Ty też jesteś w ciąży?” Wtedy wszyscy zaczęliśmy się śmiać a napięcie nieco się rozładowało.

N: U nas jak w serialu- niedziela, obiad i te sprawy. Mama proponuje kawę a ja, że dziękuję ale niestety ograniczam używki, bo…. CIĄŻA. Pomyślałam „uff w końcu trafiła się okazja”.  Mama rozładowała lekko napiętą atmosferę śmiechem, a tata jak to tata, zakrztusił się resztkami obiadu i stwierdził „A nie mówiłem???” Ale najlepiej zareagował przyszły tatuś. Nie wiem czy z radości, zaskoczenia czy przerażenia, emocje na twarzy były zbyt zmiksowane, zadzwonił do swojego przyjaciela, aby omówić zaistniałą sytuację przy napojach wysoko %, które jak wiemy, pomagają facetom w zrozumieniu otaczającej ich rzeczywistości.

M: Mój K.(partner) z kolei dowiedział się niestety na szarym końcu, bo był w delegacji. Cała rodzina już wiedziała, ale wspólna strategia była taka, że to ja mu powiem. Jak tylko przyjechał wzięłam go na rozmowę. Wyciągnęłam dwa pozytywne testy i powiedziałam te magiczne słowa, „jestem w ciąży”. Na co on: „Ale A. te kreski to chyba tak fabrycznie są robione nie?” Nie byłam na niego zła za tą reakcję, bo wiedziałam, że w głowie miał już po prostu tysiące myśli: jak zarobić pieniądze, jak szybko skończyć remont domu itd. Był szczęśliwy, ale zarazem przerażony, zupełnie tak jak ja. A tak w ogóle to powiem Ci, że jak byłam dzieckiem miałam jakieś inne wyobrażenie o tym wszystkim. Myślałam, że po prostu będzie słodko pierdząco, że w oczekiwaniu na wynik testu będziemy z moim partnerem trzymali się za ręce, mówiąc sobie przy tym czułe słówka i patrząc sobie głęboko w oczy. Myślałam, że wszystkim w koło z dumą i szczęściem na ustach, głaskając się po brzuszku będę komunikowała o mojej ciąży, a tymczasem bałam się jak jakiś podlotek. Okazuje się, że życie to nie film i lubi nas zaskakiwać. Nasze myśli w niby oczywistych sytuacjach bywają totalnie niedorzeczne.  Powiem Ci, że te pierwsze dni, kiedy już wiedziałam, że jestem w ciąży teraz wspominam ze śmiechem, ale wtedy byłam bardzo, ale to bardzo PRZERAŻONA i chyba nadal trochę jestem!

N: Rzeczywiście nie było jak w filmie. A ja niestety nie byłam w stanie trzymać języka za zębami na tyle długo żeby kupić w sklepie śliczne, małe buciczki, wręczyć je przy uroczystej kolacji partnerowi i oznajmić: "Kochanie zostaniesz ojcem!" Z perspektywy czasu wydaje mi się, że tego kompletnie nie da się zaplanować! Dlatego pewnie jeszcze przez długi czas bawić mnie będą reakcje dwojga DOROSŁYCH ludzi, którzy na widok pozytywnego testu ciążowego pytają: "ale jak to? ale jaja!".



PS: Dla niewtajemniczonych, które robią test ciążowy czerwona kreska niefabryczna, czerwonej kresce fabrycznej nierówna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz