piątek, 26 września 2014

CIĘŻARNA NA BADANIACH część 1



     Jeśli dotarłaś do tego wpisu to znaczy, że punkt pierwszy- czyli ciąża- i drugi- wybór lekarza- zostały spełnione. W związku z tym czas teraz zrobić specjalistyczne badania. Zleci je oczywiście lekarz, Ty natomiast powinnaś sprawdzić czy nie zapisał Ci ich za mało bądź za dużo, co w przychodniach prywatnych niestety zdarza się coraz częściej. 


1)      Morfologia

Tutaj najważniejszy jest poziom hemoglobiny i erytrocytów, który powie nam o ewentualnym występowaniu anemii. Niedokrwistość (anemia) to problem dość powszechny u ciężarnych i dotyczy nawet 40% przyszłych mam. Przy zbilansowaniu prawidłową dietą i suplementacją udaje się ją szybko wyeliminować . Długotrwała anemia natomiast, może prowadzić do niedotlenienia płodu a także powstawania wad rozwojowych.

Jeśli w ciąży odczuwasz ciągłe zmęczenie, osłabienie masz bladą skórę, łamliwe paznokcie pamiętaj, że to mogą być wczesne objawy anemii.

W morfologii widoczna będzie również ilość leukocytów, która informuje nas o ewentualnie toczącym się procesie zapalnym w naszym organizmie. Komórki te bronią nas przed wirusami, bakteriami oraz innymi drobnoustrojami chorobotwórczymi.



Prawidłowe wyniki w zależności od laboratorium:

Erytrocyty  3,7-5,1 M/µl

Hemoglobina 12,0-16,0 g/dl

Leukocyty 4,0- 10,0 K/µl



Badanie refundowane przez NFZ, prywatnie ok. 12zł



2)      Glukoza

Poziom glukozy badany na czczo z pobranej krwi jest bardzo ważny przy określeniu ryzyka wystąpienia tzw. cukrzycy ciążowej.  Jest to schorzenie, które dotyczy ok. 7% przyszłych matek i charakteryzuje się obecnością glukozy we krwi na poziomie powyżej 100mg/dl zdiagnozowanym po raz pierwszy w ciąży. Zwiększone stężenie glukozy we krwi może  prowadzić do powstawania wad rozwojowych serca, nerek, układu nerwowego czy kończyn oraz  do  tzw. makrosomii- czyli zwiększenia masy płodu co zwiększa ryzyko powikłań w trakcie porodu. Leczenie zwykle opiera się na zastosowaniu prawidłowej diety ustalonej w oparciu o wagę matki.



Prawidłowy wynik w zależności od laboratorium:

Glukoza 66-109 mg/dl



Badanie refundowane przez NFZ, prywatnie ok. 10zł



3)      Różyczka

Większość z nas prawdopodobnie była szczepiona na różyczkę w wieku dziecięcym po to aby właśnie w okresie ciąży uniknąć stresu i niepotrzebnych problemów. W badaniu krwi określa się poziom przeciwciał IgG i IgM. Co to oznacza w praktyce?

(-)IgG, (-) IgM informuje, że nie przechodziłaś wcześniej różyczki lub nie zostałaś na nią zaszczepiona i aktualnie na nią nie chorujesz co oznacza, że musisz unikać zakażenia szczególnie w pierwszym trymestrze ciąży.

(+)IgG, (-)IgM oznaczają, że masz wystarczającą ilość przeciwciał aby bronić się przed różyczką w ciąży, bo albo wcześniej ją przebyłaś albo zostałaś na nią zaszczepiona.

(+) IgG i (+)IgM oznaczają, że byłaś lub jesteś zakażona różyczką. Należy wtedy wykonać dodatkowe badanie na obecność przeciwciał antyróżyczkowych.

Zakażenie różyczką jest bardzo niebezpieczne i może prowadzić do powstawania u dziecka zaburzeń w układzie nerwowym, sercowo-naczyniowym czy głuchoty.



Poprawne wyniki, zakres w zależności od laboratorium:

IgG<5 IU/ml- brak przeciwciał-wskazuje na  brak szczepienia

IgG >500 IU/ml - obecność przeciwciał- wskazuje na przebyte szczepienie

IgM<0,8 IU/ml - brak przeciwciał- wskazuje na brak zakażenia



Badanie refundowane przez NFZ, prywatnie ok. 50-70zł



4)      Toksoplazmoza

Tak jak było to w przypadku różyczki badamy ilość przeciwciał IgG i IgM oceniając wyniki w taki sam sposób. Wysoki poziom IgG oznacza przebycie toksoplazmozy  i „uodpornienie się” co zmniejsza ryzyko zachorowania na późniejszym etapie ciąży.  Zakażenie się tą chorobą przed 12 tyg. ciąży grozi poronieniem,  po tym okresie natomiast wiąże się z wcześniactwem, niedowagą dziecka,  uszkodzeniem wzroku czy zaburzeniami neurologicznymi.



Z toksoplazmozą związany jest również szereg mitów np.

”Masz kota? Pozbądź się go”. Najgłupsza rzecz jaką możesz zrobić to wyrzucić swojego pupila, bo ktoś nagadał Ci głupot. Jest prawdą , że od kota możesz zarazić się toksoplazmozą, natomiast, żeby tego uniknąć należy przestrzegać kilku podstawowych zasad: po każdym kontakcie ze zwierzęciem umyj ręce, nie całuj go, nie czyść kuwety!

„Nie jedz sushi”.  Jedzenie surowego mięsa, jest oczywiście zabronione. Pamiętaj natomiast, że możesz zawsze wybrać sushi z mięsem pieczonym lub smażonym. Uważaj natomiast na noże i deski do krojenia, gdyż źle umyte, niewyparzone mogą być „siedliskiem” toksoplazmozy.  Do krojenia mięsa przeznacz jedną deskę, najlepiej plastikową, na której nie będziesz przyrządzała innych potraw.

„Nie uprawiaj ogródka”. Jeśli lubisz pracę w ogrodzie nie musisz z tego rezygnować. Wystarczy, że założysz rękawice ochronne, a  po zakończonych pracach umyjesz dokładnie ręce.

Oprócz przestrzegania tych trzech zasad (oczywiście z zachowaniem zdrowego rozsądku) pamiętaj również o dokładnym myciu warzyw i owoców oraz unikaniu picia mleka prosto od krowy, gdyż to również może być źródło zakażenia toksoplazmozą.



Poprawne wyniki, zakres w zależności od laboratorium:

IgG<6,4 IU/ml brak przeciwciał- wskazuje na brak przebycia toksoplazmozy przed ciążą

IgG> 10 IU/ml obecność przeciwciał- wskazuje na przebycie toksoplazmozy przed ciążą

IgM<0,9  IU/ml brak przeciwciał- wskazuje na brak zakażenia



Badanie jest refundowane przez NFZ, koszt ok. 50-70zł


. . . a to dopiero początek :)

piątek, 19 września 2014

NA DWOJE BABKA WRÓŻYŁA



     Odkąd zaszłyście w ciąże zewsząd pewnie słyszycie, że jako ciężarnej czegoś Wam nie wolno robić, dotykać czy nawet o tym myśleć: a to nosić łańcuszka, a to farbować włosów, czy też patrzeć przez wizjer. Skąd w ogóle wzięły się ciążowe przesądy i czy warto im wierzyć? Wynikały one tylko i wyłącznie z całkowitej niewiedzy naszych babć, która związana była z kolei z brakiem opieki ginekologicznej w okresie ciąży. Wiele porodów kończyło się śmiercią noworodka, w związku z czym przyszłe mamy wierzyły, że jedynym sposobem uniknięcia straty dziecka jest przestrzeganie owych "zasad".  Zabobonów związanych z ciążą jest naprawdę wiele,  ale na szczęście w XXI wieku można  już na nie spojrzeć z uśmiechem i przymrużeniem oka. 

     OK czas się trochę pośmiać, ale uwaga branie czegokolwiek na serio jest kategorycznie zabronione! I tak:
  • Nie noś na szyi łańcuszka czy apaszki, nie przechodź pod sznurem na pranie, wiszącymi kablami, bo dziecko urodzi się owinięte pępowiną! Nawet, jeśli dziecko będzie miało pępowinę owiniętą wokół szyi aktualnie dla lekarzy czy położnej nie stanowi to żadnego problemu, ponieważ łatwo ją zdjąć a mama nie ma na to żadnego wpływu.
  • Nie farbuj włosów bo dziecko urodzi się rude! I broń boże ich nie obcinaj, bo będzie miało "krótki rozum". O tym, że o wyglądzie naszego dziecka decydują geny chyba już nikogo nie trzeba przekonywać. A nawet jeżeli urodzi się rude to przecież będzie nasze, więc piękne J Często mówi się, że w ciąży nie wolno farbować włosów ze względu na drażniące składniki farb. Nie jest to oczywiście do końca prawda, gdyż z powodzeniem możemy przecież wybrać farby bezzapachowe, niedrażniące i bez amoniaku.
  • Kobieta ciężarna nie powinna dzielić się z nikim jedzeniem, bo po urodzeniu będzie miała mało pokarmu! Jeżeli kobieta od początku karmi regularnie a dziecko prawidłowo ssie to jej piersi będą produkowały na pewno tyle mleka ile potrzeba.
  • Przed urodzeniem nie powinno się kupować wyprawki dla dziecka -żeby nie zapeszyć! Owszem dawniej kobiety nie robiły takich "zapasów" jak dziś, ale tylko dlatego, że nie wiedziały nic o stanie zdrowia maleństwa ani nie miały możliwości poznania jego płci. Zresztą nie ukrywajmy, że jeszcze 30 lat temu nie kupowano tego co chciano czy nawet to co było potrzebne ale to co akurat "rzucili do sklepu".
  • Jeżeli kobieta wygląda w ciąży pięknie to urodzi chłopca, a jeżeli niekorzystnie -dziewczynkę! Kiedyś sądzono, że córka odbiera matce urodę - dziś wiemy, że na wygląd kobiety wpływ mają hormony, które podczas ciąży szaleją! Płeć dziecka można było określić jeszcze poprzez smaki kobiety ciężarnej -słodki będzie dziewczynka, kwaśne i ostre -chłopiec. Oraz po wyglądzie jej brzucha -okrągły dziewczynka a szpiczasty chłopak.
  • Gdy kobieta ciężarna się przestraszy i dotknie swojego ciała, w tym miejscu dziecko będzie miało znamię! Inna wersja dotyczy smażenia: kiedy tłuszcz pryśnie na brzuch dziecku na pewno pozostanie ślad. Bez komentarza :)

     A to już totalne absurdy, dla których pomimo szczerych chęci nie znalazłyśmy wytłumaczenia:
  • Nie wolno się zbyt mocno malować, bo dziecko zejdzie na złą drogę! Dotyczy szczególnie dziewczynek :)
  • Nie wolno się depilować gdyż dziecko urodzi się łyse.
  • Nie można patrzeć przez wizjer, dziurkę od klucza, bo maluch będzie miał zeza!
  • Nie siadaj po turecku, ponieważ dziecko będzie miało krzywe nogi!
  • Nie wolno oblizywać noża, bo dziecko może urodzić się z zajęczą wargą!
  • Nie można patrzeć na ogień żeby dziecko nie miało czerwonych znamion na twarzy!

…i uwaga najlepsze na koniec:

  • Uważaj podczas zmywania aby nie zachlapać brzuszka bo dziecko urodzi się . . . alkoholikiem!
  • W czasie ciąży nie wolno Ci patrzeć na mężczyzn innej rasy, żeby dziecko nie urodziło się z innym kolorem skóry czy skośnymi oczami! No cóż w czasach badan DNA to już raczej nie przejdzie, ale jak widać słodkie kłamstewka z cyklu „Kochanie to wszystko dlatego, że spojrzałam na Chińczyka” nie były obce nawet naszym „cnotliwym” babkom :)

      Pośród  tych zabawnych ale i przerażająco niedorzecznych przesądów, znalazłyśmy jednak coś, co nie ukrywamy, bardzo nam się spodobało: Kobiecie w ciąży nie powinno się niczego odmawiać bo zjedzą Cię myszy! Hmmm . . . to chyba jedyne w co możemy uwierzyć, a raczej chcemy! Bo kiedy jak nie teraz?! :) To co wszystkie chórem??: „K O C H A N I E…!?!? ZROBISZ  MI HERBATKI…?

wtorek, 16 września 2014

"OSZUKANE" PRZEZ NFZ

źródło: www.iqkartka.pl
 

         To, że chwila kiedy widzimy na teście ciążowym dwie czerwone kreski jest niepowtarzalna dla każdej kobiety udowodniłyśmy w pierwszym wpisie. Ale co dalej?? Czy od razu należy umawiać się na wizytę do specjalisty?? Niewątpliwie jest to pierwsza myśl, jaka przychodzi nam do głowy. Ale warto poczekać, ochłonąć i poradzić się doświadczonych w tej kwestii koleżanek. Lekarze z reguły zalecają termin pierwszej wizyty miedzy 6 a 8 tygodniem ciąży, liczonej oczywiście od pierwszego dnia ostatniej miesiączki (od tej pory tą datę będziecie pamiętać nawet obudzone w nocy o północy :)). Dopiero wtedy istnieje możliwość określenia na USG wymiarów zarodka oraz zaobserwowania bicia jego serca. Oczywiście niecierpliwe przyszłe mamy mogą zgłosić się do ginekologa wcześniej.  Jednak skierowane zostaną tylko na badanie krwi, które potwierdzi bądź wykluczy ciążę poprzez obecność w organizmie hormonu ciążowego hCG.
        Kolejny dylemat to wybór lekarza, prowadzącego. Problemów nie mają kobiety, dla których jest to kolejna ciąża czy te, które mają swojego zaufanego ginekologa od lat. Szczęściary! Dziewczyny tak zielone w tym temacie jak my muszą zdać się na opinię innych. I tak zaczyna się żmudny proces poszukiwania tego jedynego, któremu powiemy i pokażemy praktycznie wszystko :) Po wysłuchaniu porad życzliwych koleżanek, które oczywiście dla ułatwienia są zupełnie różne, zweryfikowaniu ich na forach internetowych oraz sprawdzeniu w jakim szpitalu dany lekarz pracuje umawiamy się na pierwszą wizytę.

Uwaga! Ważne by odbyła się ona przed 10 tygodniem ciąży, wtedy nie ma problemu z otrzymaniem becikowego. (Tak, nam też wydawało się to abstrakcją -ale o tym innym razem)

N: Mi osobiście zależało by umówić się na wizytę do wybranej Pani doktor na fundusz. Pomyślałam, że skoro i prywatnie i państwowo przyjmuje w tej samej nowej klinice, uda mi się trochę zaoszczędzić, wszak co miesiąc odprowadzam niemałe składki zdrowotne! Oczywiście moje naiwne myślenie zostało szybko zweryfikowane, gdyż na pierwszą darmową wizytę musiałabym czekać 6-7 tygodni, a to jak dla mnie zdecydowanie za długo! Nie chcąc od nowa przebierać i wybierać w nazwiskach, zmuszona byłam umówić się do Pani doktor prywatnie (wolny termin już po 1,5 tygodnia!). Z czasem, bywając w klinice regularnie dowiedziałam się, że nie ma szans by nawet ciężarna kobieta mogła umówić się na comiesięczną wizytę państwowo (u niektórych lekarzy brak miejsc do końca tego roku!). Oczywiście są przychodnie, gdzie wolne terminy są, ale sprzęt i zaplecze w gabinecie pozostawia wiele do życzenia. A jak wiadomo każda kobieta w tak szczególnym dla niej okresie chciałaby przebywać w miejscu dla siebie przyjaznym, gdzie sprzęt jest najwyższej jakości. Niestety w naszym "prorodzinnym" kraju za takie dobrodziejstwa trzeba dodatkowo płacić. W moim ok 200 tysięcznym wojewódzkim mieście każda wizyta to koszt 130 złotych. 

M: Ja do lekarza trafiłam w 5 tyg. ciąży i potwierdzam, to co powiedziałaś, że najlepiej poczekać z wizytą do min. 6 tyg., bo wcześniej nie ma pewności czy w badaniu USG będzie widać zarodek. Ja miałam szczęście i udało się przez USG potwierdzić ciążę. Natomiast lekarz, do którego trafiłam na wizytę prywatną mimo pozytywnych opinii na portalu znanylekarz.pl nie zrobił na mnie dobrego wrażenia. Zwracał się do mnie per ”kobieta”: „niech kobieta”, „ja kobiecie” itd., co całkowicie mnie zszokowało i na początku w ogóle nie wiedziałam, do kogo on mówi. Straszył mnie, że nie ma żadnych badań, które potwierdzałyby, że USG nie wpływa negatywnie na rozwój płodu, w związku z czym w ciąży w ogóle nie powinno się takich badań wykonywać.  Sama musiałam zapytać o dalsze działania i poprosić o skierowania na badania. Lekarz nie założył mi karty ciąży, bo stwierdził, że to jeszcze za wcześnie. Na tej wizycie poczułam, jakby ktoś mnie i moją ciąże całkowicie zlekceważył i wiedziałam, że muszę szukać innego specjalisty. Koszt tej wspaniałej wizyty 105zł. Znów zajrzałam na znanylekarz.pl i tak jak Ty tym razem szukałam dobrego ginekologa na NFZ. Znalazłam młodego Pana doktora, o miłym wyglądzie (żeby mi też przyjemnie się chodziło do niego, a co :)), który na co dzień przyjmuje w specjalistycznym szpitalu ginekologicznym na ul. Karowej w Warszawie. Natomiast tak jak Ty przekonałam się, że słowa „dobry na NFZ” chyba w ogóle nie istnieją. Oczekiwanie 6 tyg. Cóż było robić poszłam do mojego „gina” prywatnie. Tu rozmowa była zupełnie inna, pełen wywiad na temat stanu zdrowia, warunków pracy i karta ciąży założona od razu. Lekarz dał mi do siebie swój prywatny numer i kazał dzwonić o każdej porze, jeśli będzie działo się coś niepokojącego. Koszt wizyty 140 zł.
N: Zastanawiam się tylko czy gdyby wizyta nie odbywała się w prywatnym gabinecie byłaby równie miła, a Pan doktor tak chętnie podzieliłby się swoim numerem telefonu. Ale nie ma co gdybać... Niestety dla kobiet w ciąży komfort psychiczny,  jaki stwarzają prywatne wizyty lekarskie jest bardzo ważny (wiem to z własnego doświadczenia). I chociaż w wielu przypadkach dobrze wiemy, że to tylko pozory, to jeśli tylko możemy sobie na to pozwolić finansowo wybieramy gabinety prywatne.  Należy jednak pamiętać, że w pierwszych miesiącach ciąży wizyty odbywają się średnio co miesiąc, ale już w trzecim trymestrze możemy widywać się z naszym ginekologiem nawet co dwa tygodnie. Do tego dochodzą dodatkowo płatne badania USG tzw. prenatalne czy połówkowe (u mnie 130 złotych każde) oraz badania krwi, moczu itd. ale o tym później.
M: U mnie w stolYcy USG połówkowe za jedyne 250zł, więc  podsumuję to wszystko chyba jednym zdaniem: „Jak żyć proszę Pani, jak żyć?”:)

wtorek, 9 września 2014

DWIE CZERWONE KRESKI...

źródło: www. iqkartka.pl


N: "No i jestem w tej ciąży. O cholera, ale jak to nie zdążyłam przecież schudnąć". Nie wiem jaką "inne" matki mają  pierwszą myśl, gdy dowiadują się, że są w ciąży ale ja miałam właśnie taką. Druga myśl: "skoro nie zdążyłam schudnąć to muszę jak najszybciej kupić parowar i wyciskarkę do owoców, żeby za dużo nie przytyć". Później patrząc na moje ogromne siniaki na nogach przypomniałam sobie, że przecież wczoraj spadłam z motorynki i co teraz?

N: A ja wręcz przeciwnie pomyślałam, że wreszcie mogę przestać przejmować się dietą (śmiech). Ale nie dotarło to do mnie od razu, bo jakoś tak intuicyjnie, żeby zniszczyć wszelkie dowody po tym, czego przed chwilą się dowiedziałam, wyrzuciłam test do kosza i udawałam, że to wszystko w ogóle nie miało miejsca. Później to już tylko popadałam ze skrajności w skrajność: a to, że mamy za małe mieszkanie, brak oszczędności itd. po dumę i radość z perspektywy posiadania mojego małego klona. Ale najdziwniejsze było prześladujące mnie pytanie: jak ja to powiem rodzicom? Mimo, że mam już prawie 30 lat!

M: Hahaha miałam zupełnie tak samo, czułam się jak nastolatka! Nie wiedziałam co powiedzieć, jak to zrobić. Czaiłam się się cały dzień. Ale mama coś chyba przeczuwała, bo widziała, że razem z N. (siostra) jesteśmy za bardzo milczące, zupełnie jak nie my. W końcu stwierdziłam, że muszę to z siebie wyrzucić i wybrałam chyba mało odpowiedni moment… gdy mama siedziała na sedesie :) Kiedy już było po wszystkim to nie wiem dlaczego ale zaczęłam płakać. Mama w tym czasie się nerwowo śmiała i nie wiedziałam co myśli, ale byłam szczęśliwa, że mam to już za sobą. Tata dowiedział się chwilę później, musiałam przecież jakoś wyjaśnić, dlaczego jestem taka zaryczana. Pamiętam jeszcze, że jak już mama wyszła z łazienki to spojrzała na W. (siostra) i powiedziała „ A Ty? Co masz taką minę? A może Ty też jesteś w ciąży?” Wtedy wszyscy zaczęliśmy się śmiać a napięcie nieco się rozładowało.

N: U nas jak w serialu- niedziela, obiad i te sprawy. Mama proponuje kawę a ja, że dziękuję ale niestety ograniczam używki, bo…. CIĄŻA. Pomyślałam „uff w końcu trafiła się okazja”.  Mama rozładowała lekko napiętą atmosferę śmiechem, a tata jak to tata, zakrztusił się resztkami obiadu i stwierdził „A nie mówiłem???” Ale najlepiej zareagował przyszły tatuś. Nie wiem czy z radości, zaskoczenia czy przerażenia, emocje na twarzy były zbyt zmiksowane, zadzwonił do swojego przyjaciela, aby omówić zaistniałą sytuację przy napojach wysoko %, które jak wiemy, pomagają facetom w zrozumieniu otaczającej ich rzeczywistości.

M: Mój K.(partner) z kolei dowiedział się niestety na szarym końcu, bo był w delegacji. Cała rodzina już wiedziała, ale wspólna strategia była taka, że to ja mu powiem. Jak tylko przyjechał wzięłam go na rozmowę. Wyciągnęłam dwa pozytywne testy i powiedziałam te magiczne słowa, „jestem w ciąży”. Na co on: „Ale A. te kreski to chyba tak fabrycznie są robione nie?” Nie byłam na niego zła za tą reakcję, bo wiedziałam, że w głowie miał już po prostu tysiące myśli: jak zarobić pieniądze, jak szybko skończyć remont domu itd. Był szczęśliwy, ale zarazem przerażony, zupełnie tak jak ja. A tak w ogóle to powiem Ci, że jak byłam dzieckiem miałam jakieś inne wyobrażenie o tym wszystkim. Myślałam, że po prostu będzie słodko pierdząco, że w oczekiwaniu na wynik testu będziemy z moim partnerem trzymali się za ręce, mówiąc sobie przy tym czułe słówka i patrząc sobie głęboko w oczy. Myślałam, że wszystkim w koło z dumą i szczęściem na ustach, głaskając się po brzuszku będę komunikowała o mojej ciąży, a tymczasem bałam się jak jakiś podlotek. Okazuje się, że życie to nie film i lubi nas zaskakiwać. Nasze myśli w niby oczywistych sytuacjach bywają totalnie niedorzeczne.  Powiem Ci, że te pierwsze dni, kiedy już wiedziałam, że jestem w ciąży teraz wspominam ze śmiechem, ale wtedy byłam bardzo, ale to bardzo PRZERAŻONA i chyba nadal trochę jestem!

N: Rzeczywiście nie było jak w filmie. A ja niestety nie byłam w stanie trzymać języka za zębami na tyle długo żeby kupić w sklepie śliczne, małe buciczki, wręczyć je przy uroczystej kolacji partnerowi i oznajmić: "Kochanie zostaniesz ojcem!" Z perspektywy czasu wydaje mi się, że tego kompletnie nie da się zaplanować! Dlatego pewnie jeszcze przez długi czas bawić mnie będą reakcje dwojga DOROSŁYCH ludzi, którzy na widok pozytywnego testu ciążowego pytają: "ale jak to? ale jaja!".



PS: Dla niewtajemniczonych, które robią test ciążowy czerwona kreska niefabryczna, czerwonej kresce fabrycznej nierówna.